Krótka historia marynarki
Dziś bez marynarki czy żakietu swojej szafy nie wyobraża sobie nie tylko elegantka i fashionistka, ale też każda kobieta lubiąca się dobrze i ciekawie ubrać. Jak zaczęła się kariera tej części garderoby w świecie mody?
Strój dla ekscentryczek?
Tak było! Na przełomie XIX i XX wieku po męskie ubrania sięgały kobiety wyzwolone, silne, chcące podkreślić swoją niezależność od patriarchalnej rzeczywistości. Trend, jak wiele innych modowych, narodził się we Francji. W czasach, gdy o spodniach czy męskich koszulach nikt w kontekście stroju kobiecego nie śmiał nawet pomyśleć, nosiły m.in. znane pisarki Colette i George Sand czy aktorka Sarah Bernhardt.
Strój biurowy?
Tak! Gdy już kobietom niezależnym – zapewne nieświadomie – udało się trendowi nadać formę stałego elementu damskiej mody, w latach 20. XX wieku okazało się, że marynarka i męska koszula to świetne, schludne i „porządkujące” elementy garderoby biurowej. Spodnie jednak musiały jeszcze poczekać na swoją kolej całą dekadę. Dopiero gdy w latach 30. słynne aktorki Marlena Dietrich i Katharine Hepburn zaczęły pokazywać się w spodniach i całych garniturach, wzorowanych na męskich, zaistnienie spodni w modzie kobiecej stało się faktem.
Garnitur zamiast wieczorowej sukni?
Mimo że zarezerwowane wcześniej wyłącznie dla mężczyzn ubrania powoli robiły karierę również w świecie mody damskiej, nadal jeszcze – w czasach silnej maskulinizacji społeczeństw – były pewne obszary kontrowersyjne. Na przykład gdy w 1966 roku słynny francuski projektant Yves Saint Laurent stworzył kolekcję „Le Smoking”, w której królowały damskie smokingi i garnitury, które miały zastąpić… suknie wieczorowe i stroje na eleganckie przyjęcia. Mimo wielkiego zainteresowania ze strony płci pięknej, zdarzały się sytuacje, gdy odmawiano im wpuszczenia w takim stroju na przyjęcie lub nawet… wypraszania z restauracji.
Co wolno mężczyźnie, to nie Tobie, kobieto!
W świecie mody nie brakuje anegdot związanych z noszeniem przez kobiety męskich do niedawna części garderoby. Jedna dotyczy Katharine Hepburn, która z męskich koszul i spodni uczyniła swój znak rozpoznawczy. Pewnego dnia na planie filmowym załoga postanowiła zrobić jej dowcip, chowając ulubione ubrania, w nadziei, że włoży wreszcie sukienkę. Aktorka, niezrażona, postanowiła chodzić w samej bieliźnie tak długo, aż nie odzyska ulubionego stroju. Wygrała!
Historia z wyproszeniem, a wręcz wyrzuceniem z restauracji „za spodnie” przydarzyła się mieszkance Nowego Jorku Nan Kempner za wdzianie smokingu i pójście w nim na oficjalne przyjęcie do restauracji Le Côte Basque. Miała usłyszeć od menadżera, że włożenie spodni na formalną imprezę ma się tak, jak noszenie na niej stroju kąpielowego. Niezrażona nowojorczanka zdjęła spodnie, a że marynarka zakrywała biodra, stwierdziła, że jest to krótka sukienka. Całe szczęście, że mini było wtedy bardzo modne. Ale tu płynnie przechodzimy do marynarki!
Jedna marynarka – wiele możliwości
Zacznijmy od nazwy. Jak nietrudno się domyślić, wzięła się od marynarzy, którzy takie właśnie nakrycie wierzchnie nosili jako nieodłączną część swojego munduru. Marynarka najpierw zadebiutowała pod tą nazwą w świecie męskim, a dopiero potem, jak pisaliśmy wyżej, w damskim. Jej cechy to prosty fason i regularny krój. Najczęściej była zestawiana ze spodniami – tak właśnie powstał garnitur.
Żakiet to damska wersja marynarki, choć – koniecznie trzeba podkreślić – ta jej męska, prosta wersja również w świecie kobiecej mody funkcjonuje i od dziesięcioleci ma się świetnie. Podstawowa różnica między marynarką a żakietem to fakt, że ten drugi ma wcięcie w talii. Reszta – to już kwestie bardzo umowne, ponieważ moda jest tak kreatywna, że coraz więcej znajdziemy marynarek z kobiecymi elementami, jak i żakietów o bardzo prostym fasonie.
Obie mają jednak pewną cechę wspólną – otwierają przestrzeń do niezliczonej ilości pięknych i ciekawych stylizacji. Na przykład… żakiet możemy włożyć nawet na prostą sukienkę, dodając jej w jednej chwili elegancji i bardziej „formalnego” wyglądu, z kolei marynarkę możemy zarzucić na bawełniany top i proste dżinsy, przewiązując ją w pasie niedbale paskiem i tworząc w ten sposób bardzo luźną, trochę zadziorną stylizację na wyjście do pubu.